Ostatnia część relacji z SKMS 2012 będzie miała charakter podsumowująco-dydaktyczno-moralizatorski. Jako, że działalność Koła Naukowego powinna dążyć do zwiększania stanu naszej wiedzy oraz doświadczenia, taki artykuł wydaje mi się niezbędny.
Czego zatem nauczył nas udział w Studenckim Konkursie Mostów Stalowych? Na pewno pracy zespołowej. Długie wieczory spędzone nad rozgryzaniem pracy konstrukcji, a następnie mozolne próby stworzenia dokumentacji wykonawczej, nie pójdą w las i zaprocentują w przyszłości. Uważam, że w dużym stopniu oddały one charakter pracy w rzeczywistym biurze projektowym.
Etap wykonawczy konstrukcji można by zawrzeć w zdaniu: „Nie ważne jak dobrze zaprojektujesz konstrukcję, ważne ile z tego schrzanią na budowie”. W tym wypadku chodzi głównie o efekty pracy wytwórni (rozżalenie jednego z uczestników możecie zauważyć na pewnym zdjęciu w naszej galerii). My i tak nie mamy na co narzekać. Poza delikatnym wygięciem pasa górnego, subtelnymi nieścisłościami w otworach w blachach węzłowych oraz brakiem kilkudziesięciu śrub, konstrukcja była wykonana wyśmienicie. Złożenie konstrukcji po wstępnym usunięciu imperfekcji poszło jak bułka z masłem o czym świadczy nasz czas (28:30), co dało nam 3 miejsce jeśli chodzi o montaż (szkoda tylko, że miał on znikomy wpływ na końcowy wynik). Ostatni wniosek związany z wykonaniem konstrukcji w wytwórni brzmi: „Nawet jeśli coś wydaje ci się oczywiste, na pewno nie będzie oczywiste dla wytwórni”.
Jednym słowem, im więcej informacji zawrzecie w dokumentacji wykonawczej tym lepiej (a znając życie i tak to będzie za mało). Nie wolno liczyć na żadne domysły ze strony wykonawcy konstrukcji, wszystko musi być czarno na białym, najlepiej pogrubioną czcionką, tak żeby nie dało się żadnej informacji przegapić.
Przejdźmy teraz do najciekawszej częsci...
Postaram się krótko omówić przyczyny zniszczeń konkursowych konstrukcji, które udało nam się zaobserwować. Według mnie to była najważniejsza korzyść z udziału w konkursie: możliwość zaobserwowania „w naturze” jak pracuje konstrukcja. Jeden dzień w przyjaznym Wrocławiu dał więcej niż kilka semestrów spędzonych na uczelni na wykładach (no może trochę przesadzam;P).
Przejdźmy teraz do najciekawszej częsci...
Postaram się krótko omówić przyczyny zniszczeń konkursowych konstrukcji, które udało nam się zaobserwować. Według mnie to była najważniejsza korzyść z udziału w konkursie: możliwość zaobserwowania „w naturze” jak pracuje konstrukcja. Jeden dzień w przyjaznym Wrocławiu dał więcej niż kilka semestrów spędzonych na uczelni na wykładach (no może trochę przesadzam;P).
Najpowszechniejsza przyczyna z jaką mogliśmy się spotkać to utrata stateczności pasa ściskana – jednym słowem - wyboczenie. Niektórzy młodzi konstruktorzy zapomnieli u zmniejszeniu długości wyboczeniowych pasów w płaszczyźnie prostopadłej do płaszczyzn dźwigarów – wykorzystanie poprzeczek z prętów na niewiele się zdało. Pręt ma znikomą zdolność przeniesienia siły ściskającej jaką wytwarzał wybaczający się dźwigar główny – zresztą zobaczcie na zdjęciach.
Wiotkie stężenia z prętów okrągłych nie zabezpieczyły masywnego dźwigara przed wyboczeniem.
Brak poprzecznic w poziomie pasa górnego spowodował jego wyboczenie.
Bardziej karygodny błąd związany z brakiem zapewnienia stateczności dźwigara w kierunku poprzecznym to niezastosowanie poprzecznic podporowych.
Kolejny wypatrzony przeze mnie błąd to zwichrzenie belki, do której przykładano obciążenie. Pomysł był dobry: ponieważ pas dolny jest rozciągany należy dać tam jak najmniej materiału (wykonać wiotkie pasy z płaskowników), a zapasy kilogramów przerzucić do pasa ściskanego.
Tak wyglądała konstrukcja po złożeniu. Widać bardzo wiotki pomost oraz belkę połączoną z pasem dolnym i krzyżulcami tylko w poziomie półki górnej.
Trzecia z przyczyn zniszczenia konstrukcji jaką udało mi się zaobserwować (która dotknęła także nas), to zniszczenie węzłów. Poszczególne warianty postaram się omówić pod odpowiednimi zdjęciami.
Najbardziej bolesne zdjęcie. Zniszczenie węzła spowodowane pęknięciem spoiny, co spowodowało wygięcie blachy oraz zerwanie śruby (kolejność zdarzeń do ustalenia). Na pocieszenie można dodać, iż do zniszczenia węzła doszło przy osiągnięciu projektowanej przez nas nośności obiektu, o czym świadczą pozostałe węzły w pasie dolnym w rejonie środka rozpiętości.
Żeby zbytnio się nie rozczulać, przejdźmy do tego, co nabroili nasi konkurenci w konkursie:
Nieco niewyraźne, ale widać o co chodzi: zerwanie spoiny łączącej pas dolny z belką. Dla usprawiedliwienia dodam, iż w tym wypadku zawinił wykonawca – nie wykonał wszystkich zaprojektowanych spoin.
Teraz już zupełnie niewyraźne zdjęcie prezentuje kolejny efekt zniszczenia węzła: ścięcie dwóch śrub łączących krzyżulec z blachą węzłową.
Wygięcie blachy węzłowej.
To chyba tyle efektów naszych obserwacji. Teraz Wasza kolej, aby nie powtarzać podobnych błędów w Waszej przyszłości!
Na koniec podsumowania pierwsza piątka najlepszych konstrukcji:
Miejsce 5 - Politechnika Krakowska - THE MOST!
Przepraszamy za kiepskiej jakości film i jeszcze gorszy montaż... ale dajemy co mamy
Miejsce 4 - Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego – Śrubeczki
Miejsce 3 - Politechnika Warszawska – Moment Krętu
Miejsce 2 - Politechnika Rzeszowska – Grey Hardcore Bridges
Miejsce 1 - Politechnika Śląska – Pogromcy Niestateczności
To by było na tyle podsumowań moralizatorskich konkursu SKMS 2012. Mam nadzieję, że podałem to w sposób dość przystępny. Zachęcam do zadawania pytań w komentarzach i do zobaczenia za rok!
Tomasz Koziarski
Dawid Kisała
1 komentarz
Czy jakis dobry człwiek może mi wytłumaczyć jak wygląda przekazywanie obciążeń w zwycięskim moście? Bardzo bardzo proszę : julkakiluk@wp.pl
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania!